wtorek, 19 czerwca 2012

O dress code słów kilka ...

Krótko mówiąc, dress code to zbiór określonych reguł, którymi należy kierować się dobierając strój do pracy. Oczywiście w każdej firmie obowiązują inne normy ubierania się, jednak istnieją pewne zasady, które są uniwersalne i ponadczasowe, a stosując się do nich, możemy być pewni, że ubraniowe faux pas nam nie grozi. 

Dobierając strój do pracy warto stosować zasadę im mniej tym lepiej - postawić na skromność i minimalizm, żeby nie narazić się na komentarze ze strony kolegów, a co gorsza - szefa. Pamiętam jak jakiś czas temu pracowałam w urzędzie, gdzie wydawałoby się, że dress code jest normą i nikt nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, a okazało się, że w praktyce jest zupełnie inaczej. Dowolność ubierania się odbierała temu miejscu profesjonalizm i powagę. Dlatego tak ważne jest jak wyglądamy w pracy. Przede wszystkim pracując w biurze (już nie tylko w instytucji państwowej, ale każdej innej firmie) musimy przykładać szczególną wagę do swojego wyglądu po to, by klienci i współpracownicy odbierali nas jako osoby solidne, profesjonalne i zorganizowane. 

Skompletowanie garderoby do pracy nie jest skomplikowaną rzeczą, o ile zapamiętamy kilka podstawowych zasad. Przede wszystkim kolor - stawiamy na klasyki - granat, beż, szary, rzadziej czarny - pomimo, że uwielbiam czerń, w pracy wygląda ona dość smutno i przygnębiająco. Wyjątkiem są czarne spodnie, czy ołówkowa spódnica. W zależności od tego, w czym nam jest ładnie i jaki kolor pasuje, polecam granat (w szczególności blondynkom), popiel i beż (niezastąpione na wiosnę i lato). Wyjątkiem może być bordowy, czy szmaragdowa zieleń. My kobiety na szczęście nie musimy stosować się do tak restrykcyjnych norm jak panowie, którzy nie mają zbyt dużego pola do popisu jeśli chodzi o garnitury i koszule. 






Jak już dobierzemy sobie kolor, zwróćmy uwagę na kroje i fason. I tak - długość spódnicy (w żadnym wypadku mini;)) - najlepiej gdyby sięgała do kolana lub kończyła się niewiele nad nim, można też stanąć z wyprostowanymi rękoma i sprawdzić czy spódnica sięga co najmniej do końca środkowego palca. Bluzki nie powinny odsłaniać zbyt wiele ciała - pleców, brzucha, czy ramion, ponieważ w pracy - niestety - wygląda to mało elegancko. W sklepach jest ogromny wybór bluzek odpowiednich do pracy, a ostatnio modne bluzki z baskinką nawet za biurkiem mogą zrobić prawdziwą furorę - polecam w szczególności do spodni rurek i ołówkowych spódnic. Oczywiście wszelkie żakiety, koszule, ołówkowe sukienki i kardigany są mile widziane :-)

Jeśli chodzi o biżuterię - dwa elementy to absolutne maximum. Szaleństwa zostawmy sobie na "po pracy", a przez te 8 godzin dziennie wstrzymajmy się od nadmiaru błyskotek. Odpadają wiszące kolczyki, szeleszczące bransolety, błyszczące kamienie i zbyt duże elementy. W pracy nie musimy zwracać na siebie uwagi biżuterią, a tym co robimy. Zegarek, czy delikatna bransoletka plus prawie niewidoczne kolczyki w zupełności wystarczą. Czasem można "przemycić " odrobinę indywidualnego stylu, ale tam gdzie obowiązuje ścisły dress code, lepiej tego nie robić. 

Najczęstszym błędem popełnianym przez kobiety jest niezakładanie rajstop latem i odsłanianie stóp. Jeśli but ma minimalny otwór na palce, nikt nam głowy nie urwie, ale zakładanie sandałków jest już całkowicie nie na miejscu. Do tego koszulki na ramiączkach, które też powinnyśmy zostawić sobie na popołudnie. Na pocieszenie dodam, że my kobiety na szczęście nie musimy nosić koszul i garniturów ;-)

Dress code nie jest na szczęście taki straszny jak go malują - przynajmniej wstając rano nie mamy problemu co znów na siebie włożyć :-) 


Stand up for the boys in green!

Dzięki nalotowi Irlandczyków, Poznań zazielenił się na dobre dwa tygodnie. Miasto ożyło. Chyba w samej Irlandii nie było nigdy aż tak zielono :-) Z uwagi na to, że sama spędziłam na tej pięknej wyspie dwa lata i mam do niej ogromny sentyment, trzymałam mocno kciuki za drużynę z tego kraju. Niestety, nie udało im się tym razem, ale kibiców mają najlepszych na świecie - a na pewno w Europie. Mi samej udzielił się piłkarski nastrój i pomimo, że do tej pory oglądałam mecze na ekranie własnego tv, tak na ostatni mecz Irlandczyków z Włochami wybrałam się na strefę kibica. I nie żałuję ani minuty. Mam nadzieję, że nawet jak nasi goście wyjadą już do swoich krajów, w Polsce nadal będzie kolorowo, radośnie i przede wszystkim przyjaźnie :-)





I <3 Ireland!



piątek, 1 czerwca 2012

To ja kobieta




Dziś ukazał się drugi numer magazynu "To ja kobieta". Zapraszam do czytania online - poniżej link


Znajdziecie tam wiele ciekawych artykułów nie tylko o modzie, ale dowiecie się również jak przetrwać
 EURO 2012 :)

Polecam !