piątek, 10 sierpnia 2012

saying goodbye to summer

Sierpniowy wieczór. Na dodatek piątek. Ja zamiast wylegiwać się na jakiejś egzotycznej wyspie, siedzę w domu (jest tak zimno,  że o balkonie nie ma mowy) i szukam inspiracji do czegokolwiek. Trudno uwierzyć w to, jak zimno może być latem. Ale jest i nic na to nie poradzę, tak więc muszę się z tym pogodzić.






Myślę o lecie - oczywiście w kontekście modowym - i zastanawiam się, co ciekawego wydarzyło się w prawie minionym już sezonie. Jakie trendy opanowały sklepy, jakie kolory, fasony... i oczywiście czy jest coś, co możemy wykorzystać jeszcze jesienią. 

Zacznę od królowej - jej wysokość baskinka. Założę się, że zagościła w niejednej z szaf i jeszcze na pewno sporo czasu minie zanim zapomniana spocznie na ich dnie :) Tego lata baskinka była dodatkiem do bluzek, spódnic i sukienek. Fenomenalne jest to, że wciąż się nią zachwycamy - ze mną na czele. Ale jak można oprzeć się czemuś, co jest zarazem urocze, kobiece i zalotne? Niestety, baskinka nie każdemu pasuje. Mając szerokie biodra, lepiej jej unikajmy, żeby niepotrzebnie nie zrobić sobie krzywdy ubiorem. W szczególności jeśli chodzi o sukienki, czy spódnice - lepiej czasem zrezygnować z czegoś - nawet jeśli jest to najgorętszy hit sezonu (tak wiem, w kółko to powtarzam) ;-) 

Na miejscu drugim - neony! Taaaak, ubrania w kolorze kamizelek drogowców to także gorący trend, który podoba mi się ze względu na to, że już bardziej kolorowy i radosny być nie może - a przecież latem chodzi o to, by dać sobie spokój z czernią, szarością i innymi smutnymi barwami - zapewniam, że na to będzie czas jesienią i zimą. Na neonową bluzkę sama się skusiłam - oczywiście upolowałam na letnich wyprzedażach (które btw w tym roku były baaardzo kiepskie) - bardzo ją polubiłam i na pewno wykorzystam ją jesienią, chociażby dla kontrastu zestawiając z czernią.













Biel (także w wersji total look) - przekonuje mnie każdego roku. Nie przekonały mnie jedynie białe szpilki - choć były i nadal są bardzo modne, białe buty zostawiam na ślub - w każdym innym przypadku odpadają. Pomijając białe buty, cala reszta jest jak najbardziej na tak! Z bielą jak wiadomo możemy zestawić każdy kolor. Mnie w tym sezonie zauroczył zestaw biel+szary, do tego trochę beżu w postaci paska, butów, czy torebki i gotowe - mówiłam już, że kocham minimalizm? :-) 

Czwarte miejsce - i tu musiałam się bardzo mocno zastanowić - czy będzie to aztecki print czy buty z metalowym czubkiem, ale chyba jednak buty :-) Blaszany przód dodaje niesamowitego charakteru, wygląda zadziornie i sexy. Podoba mi się to, ze w tym sezonie zrezygnowano z przeogromnych platform na rzecz delikatnych szpilek z czubkiem (czy to metalowy, czy zwykły - rewelacja!) Przeglądając wyprzedaże na topshop.com trafiłam na taki właśnie model i za niecałe 30 funtów zakupiłam skórzane szpilki z metalowym czubkiem, w których się absolutnie zakochałam.




Ostatni MUST HAVE, któremu nie uległam to właśnie azteckie wzory, które mogłyśmy znaleźć nawet na paznokciach. Pomimo, ze bardzo mi się to podoba, kompletnie mi nie pasuje. Nie mniej jednak - polecam. Szczególnie podoba mi się w zestawie z dżinsem albo dla bardziej odważnych - z innym printem. 

Wydaje mi się, że to byłoby na tyle. 5 trendów, które chętnie jeszcze ponoszę - mam wielką nadzieję, że lato nie odeszło jeszcze na zawsze i jak jutro się obudzę to cieple słońce znów pogłaska mnie po twarzy :-)