Mój stosunek do wyprzedaży jest lubiąco-nielubiący :-) sama nie wiem czy je kocham, czy raczej nienawidzę. Muszę przyznać, że w tym roku po raz pierwszy nie rzuciłam się wraz z tłumem innych ludzi na stosy przecenionych ubrań i... chyba jestem z siebie dumna. Dotarło do mnie po wielu niestety nieudanych próbach, że na wyprzedaże trzeba uważać. Nie ma w tym stwierdzeniu nic odkrywczego. Każda z nas zapewne buszując w milionach ubrań tańszych co najmniej o połowę, trafiła na coś, co było piękne jedynie w sklepie. Nie mogąc oddać przecenionej rzeczy, lądowała ona gdzieś na dnie szafy tylko po to, by sobie tam pobyć kilka sezonów, po czym zostać oddana w dobre ręce :-)
Dzisiaj wiem, że podstawą jest nie dać się zwariować. Nawet wybierając się na polowanie na okazję, pamiętajmy, żeby kupować to, co faktycznie jest nam potrzebne. Jak nie mamy pewności, czy ta piękna bluzka nam się do czegoś przyda, przejdźmy się z nią po sklepie i na spokojnie zastanówmy - może lepiej kupić dobrej jakości sweterek, żakiet, czy też spodnie? Podczas zimowych wyprzedaży dobrze jest skorzystać z okazji zakupu klasyków - zawsze modnego trenczu, czy puchowej kurtki na większe mrozy. Te ubrania nigdy nie wyjdą z mody, a my nie będziemy miały wyrzutów sumienia, że znów wpadła nam w ręce niepotrzebna rzecz, a kupiłam, "bo kosztowała tylko 39 złotych" :-)
Zatem udanych zakupów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz