Żyjemy w czasach, gdy dbanie o swój wygląd stało się rzeczą niezbędną, a ubiór zaczynamy traktować bardzo poważnie. Nic dziwnego - presja otoczenia, nie tylko własnego, ale także wywoływana przez różnorakie media jest tak ogromna, że można się pogubić. Niestety – nie każdego z nas stać na wielkie szafowe rewolucje, ślepe podążanie za trendami i wymianę całej garderoby wraz z każdą kolejną porą roku. Kluczem do sukcesu jest wypracowanie własnego stylu. Takiego, w którym będzie nam do twarzy (i do figury:-)) A że wiosna to idealny czas nie tylko na pozbywanie się zimowych fałdek, moje drogie Panie - odchudźmy także nasze szafy :) Oto kilka zasad, które zebrałam w jednym miejscu i których trzymam się przy tworzeniu własnej garderoby ;)
Zasada numer jeden – stwórzmy zestawy podstawowe – tzw. basic. Mając w swojej garderobie klasyki, nigdy nie wyjdziemy z mody, gwarantuję. Idealnie dopasowany trencz, czy klasyczna biała bluzka mają swoje zastosowanie nie tylko podczas formalnych spotkań, czy całego dnia za biurkiem, przy odrobinie fantazji mogą stać się czymś zupełnie nowym, niepowtarzalnym. Granatowe dżinsy, balerinki, kardigany i jednokolorowe spódnice to nasi sprzymierzeńcy. (Nie zapominajmy też, że każda z nas powinna mieć w szafie choć jedną parę szpilek, nawet jeśli nie nosi ich na co dzień – warto czasem poczuć się 100% kobietą i pomęczyć się w obcasach choćby dla naszej satysfakcji i lepszego samopoczucia:))
Zasada numer dwa – zmiany wprowadzajmy powoli i stopniowo. Kiedy po szaro – burej zimie na sklepowych witrynach zaczynają pojawiać się kolory, od razu chciałybyśmy mieć wszystko. Od bladoróżowych bluzek aż po jaskrawo żółte kalosze. Rzecz w tym, aby wybierać to, w czym nam do twarzy i w czym nie czujemy się przebrane. Nie warto bez namysłu kupować kwiecistych butów, kwiecistych bluzek i torebek – również tych kwiatowych, tylko dlatego, że kwiaty są hitem. Bo nawet jeśli są aktualnie to i tak wkrótce trend minie, modne zrobią się paski i nasze kwiatki zwiędną zapomniane na dnie szafy.
Zasada numer trzy – nie bójmy się koloru. Szczególnie o tej porze roku. Pozwólmy sobie na odrobinę szaleństwa i zacznijmy wyróżniać się z tłumu. Założę się, że większość z nas ma w szafie przeważającą ilość czerni, szarości i brązu. Nie twierdzę, że nie mają one prawa bytu, ponieważ jak wspomniałam kilka zdań wcześniej - klasyki to podstawa, ale czy nie poczujemy się o niebo piękniejsze w soczystych barwach wiosny? Nie inwestując ogromnych pieniędzy w zmianę naszego wizerunku możemy zdziałać wiele. Pamiętajmy, że kolory łączyć można na wiele sposobów. Nie skupiajmy się na dawnej zasadzie, że do biało granatowych pasków pasuje jedynie coś czerwonego, a do brązu tylko beż.
Zasada numer cztery - pamiętajmy o tym, że w dodatkach im mniej tym lepiej. Jak zakładamy dość okazały naszyjnik to kolczyki niech zostaną w domu itd. J Nigdy, przenigdy nie dopasowujemy torebki do koloru butów. Moda na takie połączenia minęła i dziś to już niejakie faux pas ubrać czerwone buty, czerwoną torebkę i (o zgrozo!) czerwony pasek na dodatek. Kolory można miksować na wiele sposobów i wcale nie trzeba trzymać się kurczowo przestarzałych reguł. Inspiracji szukajmy na ulicy, w gazetach, na stronach poświęconych modzie.
Zasada numer pięć – najpiękniejszym naszym ubraniem jest uśmiech. Radość życia i pewność siebie to podstawa. Bądźmy miłe i otwarte dla innych, a szybko to do nas wróci. Wiosna to remanenty nie tylko w szafach, ale również w naszych umysłach. Kiedy jesteśmy uśmiechnięte, świat odpłaca się nam tym samym. Pamiętajmy, żeby codziennie być gwiazdą swojego życia. Nieważne, czy właśnie zabierasz się za gotowanie obiadu, masz ważne spotkanie, czy wychodzisz na imprezę. Czerpmy radość z każdej chwili, bo wiosna to czas, kiedy życie budzi się do życia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz